czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 2 My demons

    Gdy tylko przekroczyłam próg kawiarni, demony jak na zawołanie zaczęły się przekrzykiwać urządzając sobie konkurs które głośniej będzie się ze mnie wyśmiewać. "Głupia! Gruba! Nieudacznica! Nic nie warte gówno! Widziałaś jak patrzyli na Ciebie twoi przyjaciele?! Nienawidzą Cię! Zawadzasz im! Jesteś nikim! Jesteś jednym wielkim nic nie wartym śmieciem!...."
    Zacisnęłam dłoń w pięść na ramiączku od torebki, biorąc głęboki wdech wstrzymując powietrze na chwile by zaraz je wypuścić. Przymknęłam powieki żeby pozbyć się łez cisnących do oczu. Przyspieszyłam kierując się do spożywczaka, by zrobić małe zakupy.
    "Jutro pierwszy dzień szkoły, jutro zobaczę te wszystkie piękne dziewczyny, jutro każdy znowu zacznie szeptać coś po kątach na mój temat, jutro znowu rozpocznie się horror. Tak bardzo nie chcę tam iść, ale przecież nie mogę poprosić rodziców o nauczanie indywidualne. Będę musiała wtedy wyjaśnić im czemu tego chcę i zacznie się masa niewygodnych pytań na które nie chcę odpowiadać. Chciałabym być niewidzialna, nie chcę aby na mnie patrzyli, nie chcę by się do mnie odzywali. Wiem że każde ich słowo, uśmiech, gest w moim kierunku jest wymuszony. Robią to bo muszą, ale widzę że wcale nie chcą mojego towarzystwa, zawadzam im i przeszkadzam. Są dla mnie mili tylko wtedy kiedy czegoś potrzebują." Pokręciłam głową chcąc pozbyć się natrętnych myśli."Nie jestem nie sprawiedliwa nie wszyscy mnie tak traktują, przecież jest kilka osób które cały czas są ze mną" "Chyba Ci rozum odjęło idiotko, twoi 'przyjaciele' też już Cie olewają,mają w dupie. Rozejrzyj się! Gdzie są kiedy ich potrzebujesz?" Przekraczając wejście do sklepu,poczułam powiew zimnego powietrza z klimatyzatora co skutecznie powstrzymało łzy cisnące mi się do oczu. Znowu. "Nie! To że ich nie ma przy mnie to moja wina, to ja ich odpycham od siebie, to ja nie chce od nich niczego. Chcę po prostu..." Pokręciłam głową, wrzucając pomidory do koszyka. "Chcę aby zauważyli że coś jest nie ta, chcę aby wiedzieli co się dzieje. Nie chcę aby się pytali i tak im nie odpowiem, nie potrafię im powiedzieć co się dzieje próbowałam już powiedzieć o tym Selenie ale...nie nie potrafię" "Przestań! Wcale nie musisz im niczego mówić, to jest normalne." "Nie to nie jest normalne." "Oczywiście durna idiotko że jest, każdy ma problemy, każdy radzi sobie z nimi sam, tylko ty jesteś tak niedojebana że cały czas szukasz pomocy u przyjaciół i z niczym sama nie potrafisz sobie poradzić" "Tak to prawda, to moje problemy sama muszę sobie z nimi poradzić"
    Moje demony mają racje jak zawsze, jestem grubą brzydką nieudacznicą.
    Zapłaciłam za zakupy i skierowałam się do domu. "Użyj jej, ona Ci pomoże. Poczujesz się lepiej i znajdziesz rozwiązanie swoich problemów." Zatrzymałam się na czerwonym świetle i zamknęłam oczy. Widzę jak trzymam żyletkę w palcach, przykładam ją do nadgarstka do starej rany. Chłodny metal ostudza moją rozgrzaną skórę, przyciskam ją do skóry i zanurzam całe ostrze w niej. Powoli przeciągam nią po nadgarstku, czuję delikatne pieczenie. Uwielbiam to. Pojawiają się pierwsze krople krwi, a za nimi kolejne.
    Otworzyłam gwałtownie oczy, przerywając to co widziałam. "Użyj jej, zrób to, zrób..." Demony w mojej głowie krzyczały coraz głośniej i były coraz bardziej podekscytowane. Tylko Ona mogła je uciszyć, tylko dzięki Niej One dadzą mi spokój.
    Weszłam do domu, zostawiłam buty na przedpokoju i poszłam do kuchni rozpakować zakupy. Cały czas uważnie przysłuchuje się swoim demonom, próbując zrozumieć co mają mi do powiedzenia. One najlepiej przecież wiedzą jaka jestem i co powinnam zrobić. Rozpakowałam wszystkie zakupy i poszłam do łazienki. Usiadłam na podłodze opierając się plecami o zimną ścianę wyjmując z kieszeni spodni żyletkę, zawsze mam ją potrzebną. Tylko Ona mnie rozumie i tylko Ona jest wstanie mi pomóc. Chwyciłam ją w kciukiem i środkowym palcem i zaczęłam delikatnie nią obracać w nich, przyglądałam się Jej dokładnie.
   Podskoczyłam wystraszona usłyszawszy dźwięk swojej komórki. Wyjęłam go z tylnej kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz "Tata". Głośno westchnęłam i wcisnęłam zieloną słuchawkę przykładając telefon do ucha.
   - Słucham- Powiedziałam znudzona
   - Co robisz?- Zapytał z ciekawości tata
   - Przed chwila przyszłam do domu i rozpakowałam zakupy. A co?- Na bank nie dzwoni bez przyczyny
   - Dobrze córuś że zrobiłaś zakupy. Jak jesteś w domu to mogłabyś sprawdzić czy weszły mi pieniądze na konto?
   - Jasne tato że mogę zadzwoń za parę minut to Ci powiem.- Rozłączyłam się nawet nie czekając na jego odpowiedź, tak jest zawsze. Nawet tata dzwoni do mnie tylko w tedy gdy czegoś potrzebuje. "Użyj jej, teraz. Gdy to zrobisz wszystko będzie dobrze, poczujesz się lepiej. Użyj jej!"
    Podniosłam się z podłogi unikając swojego odbicia w lustrze nad umywalką, nienawidzę swojego ciała. "Jesteś gruba i brzydka nic dziwnego że nie lubisz tego cielska. Nikt nie jest w stanie lubić takiego obleśnego ciała."  Tym razem nie powstrzymywałam już łez cisnących mi się do oczy tylko pozwoliłam im swobodnie spływać po policzkach. Wyszłam z łazienki, podeszłam do łóżka i uruchomiłam laptopa. Szybko zalogowałam się na konto bankowe taty i sprawdziłam czy weszły mu pieniądze. Siedziałam tak na krześle wpatrzona w monitor laptopa i płakałam pozwalając demonom na coraz głośniejsze krzyki jaka jestem gruba, brzydka i beznadziejna. Wstałam z krzesła i złapałam się rękami za głowę, coraz głośniej płacząc. Zaczęłam kręcić się w kółko co chwilę przeczesują i ciągnąc włosy rękami. Upadłam uderzając kolanami o podłogę, chowając twarz w dłoniach. Niech One przestaną już krzyczeć zrozumiałam co do mnie mówią już dawno temu. "Zamknijcie się! Idźcie sobie!" Zaczęłam już dławić się płaczem. "Pro...proszę odejdzie."
   Drgnęłam przestraszona na dźwięk telefonu. Podniosłam się na drżących nogach i usiadłam z powrotem na krześle i wzięłam telefon w ręce. "Tata" głosił wyświetlacz. Wzięłam głęboki wdech aby się nieco uspokoić przytrzymując powietrze w płucach. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, przyłożyłam telefon do ucha i wypuściłam powietrze.
   - Weszły pieniądze.- Na przywitanie zapytał tata. Jeszcze jedne głęboki wdech i wydech aby powstrzymać drżenie głosu.
   - Tak weszły.
   - Dzięki córuś do zobaczenia w domu.- Rozłączył się nie czekając na moją odpowiedź.
   Wybuchnęłam szlochem, podnosząc się na nogach które ledwo trzymały moje ciało w pionie i poszłam do łazienki. Odłożyłam bransoletki koło umywali.Usiadłam w tym samym miejscu co wcześniej i podniosłam żyletkę którą upuściłam kiedy telefon zadzwonił po raz pierwszy. Sięgnęłam ręką do góry po czerwony ręcznik i rozłożyłam go na kolanach aby nie ubrudzić niczego krwią. Zgięłam kolana i przyciągnęłam je do ciała, na nich położyłam lewy nadgarstek. Trzymam żyletkę w palcach, przykładam ją do starej rany. Chłodny metal ostudza moją rozgrzaną skórę, przyciskam ją do skóry i zanurzam całe ostrze w niej. Powoli przeciągam nią po nadgarstku, czuję delikatne pieczenie. Tak jak widziałam to wcześniej na światłach pojawiają się pierwsze krople krwi, a za nimi kolejne. Jedno cięcie to za mało. Przykładam żyletkę w to samo miejsce i tnę jeszcze raz. Tym razem mocnej aby polało się więcej krwi. To nadal za mało robię kolejną ranę tym razem płytszą i kolejną, i kolejną. Czuje jak krew płynie po nadgarstku. Czuję delikatne łaskotanie spowodowane kolejnymi kroplami które spływają po nadgarstku i wchłaniają się w ręcznik. Wycieram żyletkę o niego i chowam ją do kieszeni. Patrzę jak krew zabarwia na czerwono prawie cały nadgarstek a z nią wypływa ze mnie wszytko. Dzięki temu na chwilę chociaż mogę być czysta. Demony w mojej głowie ucichły i już nic nie słyszę. Teraz śpią. Z każdą kroplą czuję się coraz lepiej, czuje się coraz lżejsza. Uwielbiam ten błogi stan, kiedy ich nie słyszę i kiedy czuje tylko to delikatne łaskotanie na skórze. Nie wiem jak długo patrzę na tą płynącą krew. Kiedy już ledwo wypływa z ran podnoszę się i odwieszam ręcznik na miejsce. Czuję się o wiele lepiej. Podchodzę do umywalki i czyszczę nadgarstek z krwi. Kiedy jest już czysty, przyglądam się chwilę świeżym ranom i założyłam bransoletki.
    Weszłam do pokoju i wyłączyłam laptopa. Chwyciłam "Igrzyska śmierci" i położyłam się na łóżku by zanurzyć się w świecie fikcyjnym.
    Kiedy skończyłam było już ciemno a rodziców nadal nie było. Znowu zaczęło burczeć mi w brzuchu ale zignorowałam to i poszłam do kuchni tylko po wode. Kiedy wróciłam do pokoju przyszykowałam sobie ubrania na jutro i położyłam się spać.


____________________________________________
Bardzo mocno przepraszam wszystkich czytelników o tak długą moja nieobecność, miałam bardzo dużo na głowie i po prostu nie dałam wcześniej rady nic dodać. Teraz są wakacje więc mam nadzieję że uda się częściej dodawać rozdziały.
Jak widzicie zmieniłam nieco wygląd bloga, mam nadzieję że wam się podoba. To fantastyczne tło zrobiła dal mnie @GrandMcBer, bardzo jeszcze raz Ci za nie dziękuje strasznie mi się podoba.
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące bloga pytajcie na Asku .

3 komentarze:

  1. Cudowny! Mam nadzieje,że kiedyś uwierzy w siebie.. jest piękna! @tocha1145

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cód , miód i orzeszki ♥♥ ;3
    + Zapraszam na prolog Właściciela Łzy ! ---> http://wl-wiezy-krwi.blogspot.com/2013/07/prolog.html

    OdpowiedzUsuń